Witam serdecznie
Nie obejrzałam się nawet, a zaskoczył mnie kolejny rok.Cieszę się, że do mnie zaglądacie.
Niech Nowy Rok przyniesie Wam mnóstwo inspiracji i kreatywności! Oby każda nitka, sznurek, pędzel czy kawałek materiału, które trafią w Wasze ręce, zamieniały się w małe dzieła sztuki, które będą cieszyć oczy i serca – Wasze oraz tych, którzy będą mieli szczęście je zobaczyć.
Życzę Wam wielu chwil spędzonych przy filiżance ulubionej kawy – tej idealnej, aromatycznej, która rozgrzewa nie tylko dłonie, ale i duszę. Niech jej zapach towarzyszy Wam podczas tworzenia nowych projektów i przy pisaniu kolejnych rozdziałów Waszego życia.
Niech Wasze półki na książki zawsze mają miejsce na nowe, fascynujące historie, a każde otwarcie książki niech będzie jak wstąpienie do innego świata. Oby każdy bohater inspirował Was swoimi przygodami, a każda przeczytana strona przynosiła nowe pomysły i refleksje.
Niech Nowy Rok przyniesie Wam nie tylko sukcesy w Waszych projektach i pasjach, ale przede wszystkim spokój, zdrowie i mnóstwo miłości – do tego, co robicie, do otaczających Was ludzi i do samego siebie. 💜💜💜
Muszę przyznać, że końcówka zeszłego była dla mnie bardzo trudna. Śmierć taty, a później dużo pracy sprawiły, że zaniedbałam zarówno swoją pasję jaką jest szycie, jak i drobne rytuały, które sprawiają, że dzień od razu staje się lepszy.
Nie wiem czy też tak macie, ale ja mam tak, że są rzeczy bez których nie wyobrażam sobie życia i które zawsze wprawiają mnie w dobry nastrój. W moim przypadku to zdecydowanie rękodzieło, kawa (w ogromnych ilościach), książki i czekolada (w ilościach jak kawa).
W grudniu na przykład byłam w USA (napiszcie jeśli chcecie poczytać o relacji z tej podróży) i amerykanie piją ogromne ilości kawy. Nikt mnie jednak nie przygotował na to, że ich kawa jest po prostu niesmaczna, naprawdę okropna w smaku. Ta kawa albo smakuje jak papier (nie zasłodzisz), albo smakuje jak papier w syropie cukrowym (słodki ulepek). Mój mąż się śmiał gdy marzyłam, że po powrocie zrobię sobie pyszną kawę we własnym ekspresie. Śmiał się z jednej strony, a z drugiej był dumny, bo ekspres był moim prezentem urodzinowym od niego.
Tak od kiedy mam ekspres De`Longhi nie kupuję nawet kawy na mieście, a ci co mnie znają wiedzą, że jestem od niej potwornie uzależniona. Może zacznę od tego, że moja filiżanka ma 400ml, bo mniejsza pojemność zdecydowanie mnie nie zadowala (tak to ja jestem tą osobą która w hotelu idzie po trzecią dolewkę kawy, bo podają je w mikro filiżankach). Czuję się wtedy naprawdę dziwnie. Oczywiście w domu mam ulubiony kubek, w którym to właśnie piję swoją ulubioną kawę, bo w zależności od tego w jakim kupku kawę się pije to wiadomo, że ta smakuje inaczej.
Ostatnio moja koleżka pytała mnie o ekspres do kawy, pomyślałam więc że i wam o tym opowiem, bo jeśli chodzi o kawę to ja się znam. Czemu wybrałam mój ekspres (tak był prezentem, ale oczywiście że musiałam sprawdzić jaki będzie najlepszy, tak naprawdę trwało to chyba z tydzień zanim porównałam wszystkie które mnie interesują, zdradzę więc wam wyniki moich wnikliwych porównań i poszukiwiań. Nie ma za co). Padło na De`Longhi Eletta Explore z kilku ważnych powodów, jednym z nich była nasza nietolerancja laktozy. Teraz pewnie niektórzy pomyślą, że co ma piernik do wiatraka, a jednak. Otóż ekspres ten spienia również mleko roślinne. Ja oczywiście mam mleko ulubionej firmy i innych firm mi nie smakuje, ale obowiązkowo kocham piankę na kawie. Ten ekspres to zapewnia, a pianka jest naprawdę idealna.
Na dodatek ekspres ten ma dwie karafki do spieniania mleka, dzięki czemu możemy pić kawę na ciepło lub na zimno (w zestawie była nawet foremka do lodu). Warto więc sobie zobaczyć jakie są dostępne do niego akcesoria. Ja akurat jestem team ciepła kawa, nawet latem, ale koleżanki które odwiedzają mnie w te cieplejsze miesiące chętnie korzystają z tej opcji.
Kratka na spodzie się rozkłada dzięki czemu możemy do niego włożyć nawet wysoki kubek termiczny. Ja oczywiście zawsze zabieram se sobą taki kubek do pociągu. A ekspres ma funkcje to go, dzięki czemu robi idealną ilość kawy do dużego kubka termicznego.
No i jeszcze kolejna równie ważna funkcja to samoczyszczenie. Podstawiamy kubek, a ekspres płuka zarówno karafkę z mlekiem jak i kanały jakimi leci kawa. Na dodatek ma funkcję odkamieniania. Co jakiś czas się odzywa i mówi że należy to wykonać a następnie krok po kroku prowadzi nas co mamy zrobić. W zasadzie wystarczy wlać odkamieniacz i podstawić pod dysze coś na wodę, ale cała instrukcja znajduje się na wyświetlaczu. Lubię w nim to, że jest taki intuicyjny, a przy okazji przypomina mi na przykład aby umyć karafkę na mleko. Nie wiem skąd ale chyba wie, że mam sklerozę.
Dodatkowym atutem jest możliwość stworzenia własnego profilu w ekspresie i jest to naprawdę bardzo pomocne. O ile oboje z mężem uwielbiamy kawę flat white, to pojemy ją odrobinę inną. Moja kawa jest intensywniejsza i bardziej gorąca niż ta preferowana przez męża. Tak oprócz mocy kawy, jej temperatury można ustawić sobie też stopień jej zmielenia.
No a to co najbardziej przykuwa wzrok to ogromna ilość dostępnych rodzajów kawy, ponad 40! wiec każdy znajdzie swoją ulubioną. Jak tylko kupiliśmy ekspres, to z mężem piliśmy codziennie inny rodzaj, aby znaleźć tę najlepszą.
Nie tylko ja i mąż korzystamy z ekspresu, gdyż nasza córka odkryła funkcję spienionego gorącego mleka, które dodaje do czekolady bądź kakao, naprawdę warto jest spróbować. Zazwyczaj na początku miesza czekoladę z mlekiem mniej spienionym, a po połowie kubka dodaje na wierzch mocniej spienione mleko (bo oczywiście intensywność spienienia również możemy sobie ustawić). Sam sprawdź jakie są kawowe trendy.
Wiecie, że nie ma nic lepszego, niż pyszne kakao w mroźny dzień, na przykład po lepieniu bałwana. zjeżdżaniu z góry na sankach czy bitwie na śnieżki.
Ciekawostka :) widzicie pierwsze zdjęcie z tego postu? Tak w mojej kawie w trakcie zabawy śniegiem wylądowała śnieżka :) moja córka ma niesamowitego cela :)
Rozpisałam się o ekspresie do kawy, ale naprawdę bardzo za nim tęskniłam w Stanach Zjednoczonych, no dobra za własnym łóżkiem też, wszak wiadomo, że nigdzie nie śpi się tak dobrze jak we własnym łóżku.
Wracając do tego, że przyszedł nowy rok mam kilka postanowień, po pierwsze będzie to pozbycie się z domu rzeczy jakich nie używam. Po drugie celebrowanie poranków. Chcę wrócić do regularnej praktyki jogi, oraz wspólnego picia kawy razem z mężem opowiadając sobie jakie zadania czekają nas danego dnia. Myślę, że to idealne połączenia przyjemnego z pożytecznym, pyszna kawa w doborowym towarzystwie, a do tego ustalenie i skrystalizowanie sobie zadań na dany dzień.
Jeśli chodzi o książki, to chciałabym czytać ich odrobinę mniej niż w zeszłym roku. Tak wiem, że większość osób pisze, że chciałoby więcej, jednak ja przeczytałam w zeszłym roku sto dziewięćdziesiąt siedem książek co było istnym szaleństwem. Myślę że tym razem jedna-dwie książki tygodniowo mi wystarczą. W styczniu co prawdę już łyknęłam cztery książki.
Chciałabym też więcej szyć i malować. Co prawda w tym roku już uszyłam kilka rzeczy, bo zeszły był naprawdę kiepski pod tym względem. Mam nadzieję, że uda mi się wrócić do patchworku, jak i do szycia ubrań, których cały czas się uczę. Zrobiłam też nowy dział, a mianowicie co jakiś czas będę losować wasze pomysły i wykonywać pracę w danym temacie :) Jeśli więc macie jakieś pomysły (najlepiej dość ogólne, bym mogła dostosować do nich materiały jakie posiadam) to napiszcie, a wasze pomysłu również wezmą udział w losowaniu.
Jeszcze raz życzę Wam wszystkiego dobrego no i pysznej kawy oczywiście :)
Diana
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz