Musze przyznać że przyszła mi na myśl tylko jedna jedyna książka do której naprawdę lubię wracać, książka mego dzieciństwa. Zazwyczaj jeśli coś przeczytam czy obejrzę jeden raz to nie lubię do tego wracać szukam raczej innych rzeczy.
A ta jedyna i wyjątkowa książka lek na wszelką chandrę to "Dzieci z Bullerbyn" Astrid Lindgren
Ta książka to cudowne wspomnienia, wspomnienia mego dzieciństwa które dają mi siłę i ukojenie i uśmiech na twarzy. Otóż tę lekturę szkolną mieliśmy przeczytać, pamiętam, że była sroga zima, a że uczyłam się w małej wiejskiej szkole książek było dużo mniej niż dzieci, nauczycielka kazała nam więc przeczytać książkę jak najszybciej jak możemy mieliśmy na to chyba 2 dni by przekazać innemu dziecku. Ponieważ była to lektura w pierwszej lub drugiej klasie podstawówki książka ta wydawała się niesamowicie gruba. Czytałam jednak zawzięcie, myślę jednak że nie udałoby mi się tego zrobić gdyby nie mama która czytała mi tę książkę na dobranoc. Pamiętam, że jęczałam tego wieczora że jestem głodna (pewnie znów nie zjadłam kolacji, lub po prostu nie chciałam iść spać) pamiętam jak dziadek cichaczem przyniósł mi ciastka do łóżka (ukochany dziadek, z którym zawsze miałam konspiracje "Jak można dziecko głodzić") i pamiętam jak mama mi czytała. Pamiętam że ta książka wydawała mi się niesamowicie śmieszna i że śmiałam się do łez taczając się po łóżku z przygód dzieci z Bullerbyn. Co prawda książka ta została zapomniana, jednak gdy jako studentka wyjechałam na wakacje w Bieszczady by organizować czas dzieciom z terenów wiejskich spaliśmy w starej szkole, był to stary dwór w którym podobno straszyła biała dama (według pani dyrektor, choć według nas wtedy było to dość prawdopodobne biorąc pod uwagę hałasy dobiegające zewsząd). Oczywiście prowadziliśmy codziennie zajęcia, a po nich zwiedzaliśmy okolicę, jednak pewno dnia padał deszcz, utknęliśmy więc w szkole. Ponieważ spaliśmy w jednej z klas zaczęliśmy przeglądać księgozbiór i wtedy odnalazłam tę książkę, którą to przeczytałam jednym tchem i która sprawiła, że znów byłam tą małą dziewczynką jedzącą ciastka w łóżku. Po powrocie do domu oczywiście zakupiłam sobie egzemplarz i zaglądam do niego czasami gdy tego potrzebuję. Codziennie też czytam mojej Ali, mam nadzieję że kiedyś też będzie miała takie wspaniałe wspomnienia :)
Jeśli chodzi natomiast o muzykę czy film to są piosenki do których wracam czasem, np kiedy jestem zła lub smutna, jednak nie wiem czy któraś z nich zasługuje na większą uwagę. Jeśli chodzi o film to chyba jedynym filmem który utkwił mi w pamięci i który pewnie kiedyś jeszcze raz obejrzę to "Zielona mila" Franka Darabont, gdyż poruszył on we mnie mnóstwo emocji i płakałam na nim jak bóbr.
A ponieważ każdego dnia coś wam pokazuję, a wczoraj pisałam że uwielbiam szyć etui wszelkiego rodzaju dziś pokażę wam etui małego artysty, które może pomieścić kredki, ma miejsce na notes i kieszonkę na inne drobiazgi.
Na wierzchu naszyłam ptaszki i wiatki
W środku kieszonka na drobiazgi
Przegródki na kredki a obok notes
Można spokojnie rysować nawet w plenerze :)
Jeszcze zbliżenie na aplikacje, część z nich jest wyszywana koralikami :)
Dziękuję za wszelkie miłe słowa pod wczorajszym postem i że tu zaglądacie.
Zapraszam serdecznie i trochę mi smutno że jutro już ostatni dzień wyzwania.
Ściskam was mocno i biegnę podlewać róże
Mam do tej książki spory sentyment, bo jest najukochańszą książką mojej przyjaciółki. Mam nawet film na jej podstawie, ale co książka to książka.
OdpowiedzUsuńA etui wyszło przepięknie.
Myślałam, że tylko ja dziś zaprezentuję literaturę dziecięcą :), a tu proszę.
OdpowiedzUsuńNa Zielonej Mili też ryczałam i przy drugim i trzecim razie... A etui jest cudowne, bardzo mi się podoba
Boskie to etui!
OdpowiedzUsuńBardzo fajne i dobrze przemyślane etui :)
OdpowiedzUsuńDo miłego zawsze chętnie się wraca :D Bardzo fajne są tego rodzaju etui, ale w takim wydaniu szczególne!
OdpowiedzUsuńJa też bardzo lubiłam tą książkę. Miałam nawet takie samo wydanie, ale niestety musiałam je spalić, bo było w 200 kawałkach i nie nadawało się do sklejenia :) Lubię też Muminki - i moja Julka też. Przeczytałam jej już 4 książeczki. Jak na takie małe dziecko słuchała z zaciekawieniem. A etui bombowe :)
OdpowiedzUsuńMuminki też już Ali czytałam i tak np pamiętniki taty muminka z których dziecko dowiedziało się co to duchy ;)
UsuńPodpisuję się pod tym obiema rękoma. Kocham tę książkę do dziś, przenosi mnie w inny świat. Etui bardzo fajne, kolorowe i praktyczne:)
OdpowiedzUsuńOch, cudna książka! Ostatnio natknelam się na nia w antykwariacie, dokladnie z ta okladką, byla jednak już tak wysluzona że każda kartke miala osobno, dlatego zrezygnowalam z zakupu. Za to wyszłam z 3 częściami Muminków T.J.:)
OdpowiedzUsuńLindgren pięknie pisała, ja również chcę pokazać jej świat moim dzieciom:)
Dla wielbicieli tematu podsyłam linka do filmu "Ronja, córka zbójnika", wydaje mi sie, że jest u nas dziwnym trafem mało popularny http://www.playtube.pl/film,ronja-corka-zbojnika-ronja-rovardotter-1984.html
Co do etui jest przesłodkie, sama chciałabym mieć takie z ptaszkami i ukrytymi kieszonkami.
Dobrego dnia!
Film gdzieś kiedyś dawno temu widziałam muszę wrócić koniecznie
UsuńUwielbiam Dzieci z Bullerbyn :) ostatnio czytałam mojej córce, też się spodobała, razem się chichrałyśmy :) I nawet mam takie wydanie żółte, stare :)
OdpowiedzUsuńŚliczne etui! :) A robisz też etui na telefony?
OdpowiedzUsuńJa też bardzo lubię "Dzieci z Bullerbyn"! I też o nich napisałam u siebie :)
"Dzieci z Bullerbyn " czytałam kilkakrotnie, ostatni raz 2 lata temu, czyli już na studiach. Ta książka ma w sobie coś takiego,że bez względu na wiek każdy przenosi się w świat dzieciństwa.Zieloną milę oglądałam raz i tak płakałam,że na pewno do niej nie wrócę, ale film godny obejrzenia. Etui jak zresztą każda Twoja rzecz pięknie zrobione. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRównież bardzo lubiłam "Dzieci z Bullerbyn ", wracają wspomnienia z dzieciństwa ;) A jeśli chodzi o "Zieloną Milę", to film faktycznie był bardzo dobry, ale polecam przede wszystkim książkę, bo jest jeszcze lepsza :-)
OdpowiedzUsuńCudeńko :)
OdpowiedzUsuńKsiazke czytałam niedawno z synem jako lekture- i jemu i mnie sie podobało.
OdpowiedzUsuńSuper pomysł na etui- jesli zdaze to moze cos podobnego uszyje synkowi na wakacje
Ale to pięknie opisałaś :) Cudna historia.
OdpowiedzUsuńI ślicznie etui zrobiłaś. A "Dzieci z Bullerbyn" to też jedna z ulubionych książek mojego dzieciństwa.
Książka "Dzieci z Bullerbyn" to rónież moje cudowne wspomnienia! Nie wiem, co ona w sobie ma, bo gdy w pierwszej klasie pani bibliotekarka pożyczyła ją przez pomyłkę mojemu Kacperkowi- ten przeczytał ją w kilka dni! A to przeciez juz zupełnie inne pokolenie! Czytał mi fragmenty i smiał się dokładnie w tych samych momentach, co ja przed........29 laty?
OdpowiedzUsuńCo do organizerka - ach i och!
Buziaki!
Ja także bardzo lubię tę książkę :)) jak i inne A. Lindgren.
OdpowiedzUsuńEtui bardzo radosne a swoim wyrazie i pomieści wszystko, co potrzebne.
Piękna książka, przeczytałam mnóstwo razy, pamiętam chyba wszystko :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Dzieci z Bulerbyn !!!! Kiedyś siostra mi na głos czytała tą książkę bardzo często ( przez to wolę słuchać audiobooki ) .Z tymi etui super pomysl !!!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Sylwia
Dawno nie czytałam dzieci z Bullerbyn, ale muszę do tej książki koniecznie wrócić :) Do filmu się przymierzam, żeby obejrzeć, ale jakoś do tej pory mi się to nie udało :) Śliczne etui :) Biorąc pod uwagę, że ja wiecznie coś notuję to i mi by się takie etui przydało :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKsiążka ta, to również wspomnienie mojego dzieciństwa. Masz rację- muszę ją posiadać:-)
OdpowiedzUsuńZestaw dla małej rysowniczki cudny. Właściwie nie tylko małej , to tak jak z tą książką.
Oj kiedy ja czytałam tą książkę :) a etui cudne :) i jak Ala super sobie radzi w plenerze:)
OdpowiedzUsuńJednak najfajniejsze są te rzeczy robione własnoręcznie. Śliczny organizer dla maluszka. Mogę dodać iż moja wnuczka bawi się lalkami Monster, ale zasypia z uszytą przeze mnie szmacianką. Myślę, że Twoja córcia też bardziej kocha to co Twoje. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzieci z Bullerbyn...aż się rozmarzyłam! A etui boskie!
OdpowiedzUsuńchyba muszę znowu sięgnąć do tej książki :)))) etui fantastyczne :)))
OdpowiedzUsuńNo i znowu czytałam z zapartym tchem, świetnie napisane. To etui na przybory do malowania wyszło rewelacyjnie takie kolorowe i wesołe. Aplikacje sa śliczne.
OdpowiedzUsuńJa mam podobnie moje dwie ulubione ksiązki do których wracam nawet teraz to ksiązki z dziedziństwa. Mała Księżniczka i Tajemniczy Ogród - uwielbiam je Natomiast Zieloną Milę widziałam chyba z 5 razy i zawsze jak jest emitowana oglądam po raz kolejny.
Pozdrawiam i czekam na oststni odcienk opowieści o Tobie.
Oj myślałam czy nie opisać jeszcze Tajemniczego ogrodu też uwielbiam
UsuńNotebook jest piękne! Tak przyjemny pamiętać książki z dzieciństwa.
OdpowiedzUsuńJa też lubię tą książkę muszę ponownie przeczytać .Etui śliczne .
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńJa tez lubię dzieci z Bullerbyn:) A etui dla Ali cudne!
To nie jest moja ulubiona książka, ale za to zachwycam się tym etui!!! Z jakichś wzorów korzystasz, czy tak samo z głowy wychodzi??
OdpowiedzUsuńNa etui? z głowy jeśli coś naszywam to jest to zazwyczaj proste jak ptaszki łezki bo nie umiem rysować, sam za to wzór etui inspirowany zwykłym na kredki, ale pomyślałam ze fajniej byłoby z notesem i kieszonką na np temperówkę
UsuńTo też moja ulubiona książka.
OdpowiedzUsuńDiano zachwycasz mnie swoimi pracami ! Co tylko wejde na Twojego bloga to az lapie sie za serce bo tak mi sie wsyzstko podoba ! Buziaki
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję
UsuńKsiążkę uwielbiałam w dzieciństwie :) etui - cudne ! Pozdrawiam - M.
OdpowiedzUsuńkolejne boskie etui! co rusz coraz bardziej się w nich zakochuję ! :)
OdpowiedzUsuńEtui jest przepiękne:)
OdpowiedzUsuńI jak widać bardzo przydatne małej artystce:)
Jeśli chodzi o książkę, to nie pamiętałam jej wcale z dzieciństwa. Moja mama twierdziła , że jest...nudna. Ja odkryłam ją parę lat temu (gdy moje dzieci miały ją jako lekturę) i oczywiście zakochałam się w niej:) Od tamtej pory, moja starsza córa dostawała różne książki Astrid Lindgren, także mamy niezłą kolekcję:)
Polecam jeszcze " Dzień Dziecka w Bullerbyn". Jest to fantastyczne opowiadanie, które nie jest zawarte w powyższej książce. Uwielbiam ją:):):)
Oprócz tego jest cała seria o Lotcie. Pierwsza z serii to " Dzieci z ulicy Awanturnków", " Lotta z ulicy Awanturników" ( BOSKA!!!).
Nie będę wypisywała tutaj wszystkich tytułów, ale z serca polecam wydawnictwo Zakamarki:
http://www.zakamarki.pl/autorzy/autor/index/?id=4
Chyba ja bardziej kocham te książki niż moje dorastające już dzieci... No oczywiście czytam je, jeszcze tej mojej najmłodszej pięciolatce :)
Pozdrawiam słonecznie:)
Dzieci z bullerbyn to pierwsza ksiazka ktora przeczytalam i teraz sobie uswiadomilam ze minelo od tego czasu dobre 19lat, a w mojej pamieci jeszcze sa fragmenty przygod jej bochaterow. Chyba tez sobie kupie swoj egzemplarz ;) ps.pomyslowe etui :) a aplikacje to mistrzostwo ;)
OdpowiedzUsuń