Dzień 2 wyzwania blogowego u Uli Dlaczego bloguję
Oj kiedy to było hmmmm wydaje mi się, że jestem w blogowym świecie już
od zawsze a przecież bloguję wcale nie od tak niezwykle dawna.
Ot taka sytuacja zaistniała, taka sytuacja że rodzina nam się miała
powiększyć, a że rodzina nam się miała powiększyć czas było się trochę
ustatkować, znaleźć swoje miejsce na ziemi. Od zawsze kochałam
wieś postanowiliśmy się więc przenieść z maleńkiego mieszkanka w stolicy
do domu na wsi pod Warszawą. Następnie zaczęliśmy się urządzać, urodziła
się Ala dość kapryśna i marudna ale w końcu po jakiś 5 miesiącach
wspólnego docierania się uzgodniłyśmy ze każda z nas musi mieć chwilę
dla siebie. Ala swoje chwile dla siebie wykorzystywała śpiąc, ja
natomiast uświadomiłam sobie że oprócz prania i sprzątania nie mam co
robić, wszyscy znajomi w stolicy (bariera 45min pociągiem okazała się
dla większości nie do pokonania, nie wspomnę że często wcześniej z
jednego końca Warszawy na drugi musieli jechać dłużej, ale to nie ważne).
No nic zajęłam się swoim hobby jakie od paru lat czynnie uprawiałam a
więc robieniem biżuterii, znajomi w kontakcie mailowym podpytywali
czasem A zrobiłaś coś? A pokaż, wysyłałam więc maile pokazywałam co było
bardzo pracochłonne i tu pojawił się pomysł a może takie miejsce gdzie będę to pokazywać i każdy będzie mógł zobaczyć? Dodatkowo przecież będę
mogła pokazać zdjęcia Ali i bacie tudzież różne ciotki zainteresowane
będą mogły rzucić okiem. Na razie pomysł dopiero kiełkował, ale skoro
już miałam tego czasu chwilę, a ja nie znoszę się nudzić postanowiłam
zakupić Ali zabawkę (babcie poszalały z ciuszkami, więc już sensu nie
było kupować ubranek). Przejrzałam Allegro i co pomyślałam: jakie te
wszystkie zabawki są takie same, tandetne i brzydkie, to już zwykła
lalka szmacianka byłaby lepsza, no i postanowiłam uszyć Ali zabawkę.
Pierwszy był królik recyklingowy maszkara straszliwa, uszyłam (ręcznie)
spojrzałam i stwierdziłam "nie umiem", natomiast moje dziecko do tej
maszkary zapałało ogromnym uczuciem, królik miał długaśne uszy w sam raz
do ciągania i ciamkania czyli miał wszystko co takiemu nie spełna
półrocznemu bąblowi do szczęścia jest potrzebne. Wtedy pomyślałam, że
może jak bym miała wykrój to królik zaspokoił by również moje potrzeby
estetyczne i zaczęłam szukać i wtedy wpadłam po uszy bo odnalazłam
mnóstwo wspaniałych blogów rękodzielniczych na których były prześliczne
zabawki, no cudowne po prostu. Zakupiłam 3 książki z wykrojami maskotek
i najtańszą maszynę do szycia i spróbowałam szyć. No a skoro już moim
codziennym rytuałem było wchodzenie na różne blogi postanowiłam założyć
też swego, na początku jedynie z tworzoną przeze mnie biżuterią, dodając zdjęcia Ali, ciekawe przepisy, nie sądziłam że zajrzy tu ktoś poza znajomymi i rodziną.
Pamiętam radość z pierwszego obserwatora, Agusia pozdrawiam.
Pamiętam pierwsze wygrane candy Eniutek dziekuję.
Nowe drogi otwarte przez forum "Szyjemy po godzinach" i przez cudowne osoby tam piszące, które udawały że moje prace są ładne, ja obecnie nazwałabym je no może "słodkimi" (chęci widać, umiejętności nie). Ale te osoby wiele mnie nauczyły.
Pamiętam też wszelkie słowa otuchy, bo każdy komentarz jest dla mnie bardzo ważny i bardzo dużo mi daje.
Okazało się, że zagląda tu nie tylko rodzina i że niektórzy zaglądają tu ciągle, powstały też nowe blogowe znajomości i tak się to jakoś potoczyło i toczy się do tej pory. Uwielbiam tworzyć i robię to każdej wolnej chwil, cieszę się jak dziecko gdy ktoś mi powie że jakaś z moich prac mu się podoba, lub że właśnie o takiej marzył, często więc robię prezenty blogowym znajomym ;)Cieszę się też gdy mogę dzielić się swoją wiedzą wiec dodaję tutoriale. W tym momencie blog jest więc już częścią mojego życia.
Historia powstania mojego bloga opiera się więc ..............na nudzie, a to że jestem w tym blogowym świecie już ponad 3,5 roku pokazuje jedynie że są tu tak cudowne osoby które sprawiają że latam.
Oj długo wyszło, teraz królik którego uszyłam ostatnio jak widać zamiłowanie do królików mi pozostało
Niestety zdjęcia nie oddają prawdziwego kolory sukienki która jest cudownie miętowa
No i tak modne ostatnio selfie, że nawet króliki je sobie robią
A na zakończenie coś dla ludzi o mocnych nerwach moja pierwsza uszyta jeszcze ręcznie maszkara (niestety nie mam lepszego zdjęcia), tak to ta o której pisałam we wstępie, jak widzicie Ala też sporo urosła.
Pozdrawiam Was serdecznie i witam nowych obserwatorów
króliś boski!!!! i widać jak ćwiczenie tworzy mistrza:)
OdpowiedzUsuń.... i dzięki tym 45 minutom możemy tu zaglądać i podziwiać! Pozdrawiam ciepło:D
OdpowiedzUsuńDiano przez te wakacje tyle rzeczy mi umyka ;)) ,
OdpowiedzUsuńpozdrowienia dla Elfika i uściski dla WAS - balerinka
Krolik jest sliczny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Gabi
Ciekawa historia powstania bloga :))
OdpowiedzUsuńZdolności do szycia były widoczne już przy pierwszym króliczku, jaki on był duży a pierwszą osobą, która to doceniła była córcia :))
Pozdrawiam
To super, że odnalazłaś swoje miejsce na ziemi i wokół siebie masz kochającą rodzinę i... przyjaciół. Tworzysz pięknie, Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDianka z wielką przyjemnością przeczytałam całą tą historię. Jesteś wspaniałą osobą :-) Wyczuwam to :)) Pzdrowienia ślę gorące.
OdpowiedzUsuńPS. A królik miętowy jak dla mega piękny :))
* jak dla mnie - mialo być :)
Usuńa jeszcze ta królica ma kokardeczkę na głowie - jak rozkosznie :))
aaa córcia rzeczywiscie "troszkę" urosła :)))
Dzieci są cudowną inspiracją. Ja cały czas myślę, co by tu mojej córci uszyć.
OdpowiedzUsuńMaszkara?? Ten Alusiny królik był cudowny! Za to te dzisiejsze są perfekcyjne :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa historia, aż dziw bierze, że opiera się na nudzie :-) Może to dziwne, ale mnie się ten pierwszy królik podoba, jest uroczy :))) Dzisiejszy miętowy za to idealny :)
OdpowiedzUsuńO, jak podobna nasza historia:-). Z tym wyjątkiem, że ja nie wyprowadziałam się na wieś i nadal tkwię w centrum stolicy;-(. Gratuluję wytrwałości i pięknego rozwoju. Króliczka cudna:-) Bardzo lubię taką dbałość o szczegóły.
OdpowiedzUsuńCudownie, że jesteś, tworzysz i piszesz!
OdpowiedzUsuńTa "maszkara" jest urocza. Dzieci wiedzą co dobre:). Ciekawą opowieść przedstawiłaś, u mnie z blogowaniem było podobnie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemnie czytało się Twoją historię,jak widać miłość do królisiów nigdy nie przeminie,czego Ci życzę z całego serca.A Twoje prace nie raz mnie zachwyciły bo są cudne .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepluśko:)
Diano, dzięki Twojej historii o początkach blogowania możemy poznać Cię lepiej. Piszesz bardzo ciekawie. Każdy na pewno ma swoją własną historię i czytając Twoją wspomina swoje początki. Pozdrawiam cieplutko :))
OdpowiedzUsuńurocza króliczka :) te dwie na końcu posta również :)
OdpowiedzUsuńFajnie, ze zalozylas bloga :) Mnie tez sie wydaje, jakby to juz bylo dawno temu :)
OdpowiedzUsuńkrólisia cudna
OdpowiedzUsuńPani krolikowa, miętowa wyszła cudownie. A opowieść o znalezieniu czegoś na kształt odskoczni i mi dobrze znana - z autopsji.
OdpowiedzUsuńJak różne są powody założenia bloga...a początki w99% są takie same-najpierw podgladamy blogasy innych, szukamy, szperamy i nagle? zakładamy swojego! To wspaniałe, że tyle fantastycznych osóbek możemy poznać!
OdpowiedzUsuńTwój blogas jest fantastyczny i pomysły urocze! dziękujemy za nasza wspaniała monsterkę! Ostatnio jakoś chyba nieostrożnie szła nocną pora w zakamarkach kamienic i rozdarła jej się skóra na kolanie:) hi hi hi... Będzie reanimacja!;) Pozdrowionka!!!
Rozrabia tam u ciebie rozrabia
UsuńŚwietne królisie :) a córeczka urocza :)))
OdpowiedzUsuńhttp://crossstitchandbracelets.blogspot.com/?m=1 bardzo ladny kroliczek ;)
OdpowiedzUsuńŚliczna ta królisia. W ciągu tych kilku lat bardzo rozwinęłaś swoje umiejętności krawieckie za co cię podziwiam :)
OdpowiedzUsuńWcale nie taka maszkara! Ja właśnie się zastanawiam czy mojemu nie uszyć jakiegoś misia czy królika jak już się urodzi we wrześniu ;) na razie meczę szydełkowy kocyk i ciekawa jestem sama co mi z niego wyjdzie ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twojego bloga i Twoje prace! Każdy patrzy na swoje dawne prace krytycznie:) Zobacz jakie zrobiłaś postępy!
OdpowiedzUsuńPierwsze twory są zawsze rozczulające, nowsze precyzyjne i dopracowane, mogą konkurować ze sklepowymi, chociaż nigdy sklepowe nie przeskoczą ich uroku ;) Królisia świetna, osobiście bardzo zazdroszczę jej takiej miętowej sukienki ;)
OdpowiedzUsuńDiana treść posta jest bardzo ciepła a pierwsza zabawka i maleństwo zozczula każdego ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPierwsza zabawka super pomimo tego że jak piszesz to "maszkara" Ali przypadłą do gustu :) ja uwielbiam twoje króliki a i ten jest cudny w miętowej sukience Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa tam się cieszę, że się nudziłaś ;) dzięki temu mogłam Cię poznać no i cieszyć oczy Twoimi tworami :)
OdpowiedzUsuńa dlaczego maszkara, świetny był ten twój pierwszy królik :D fajna historia założenia bloga, trochę podobna do mojej.. też założyłam blog z nudów, będąc jeszcze w ciąży ;) i nie żałuję, można tutaj poznać wiele wspaniałych i kreatywnych osóbek...miedzy innymi Ciebie ;) z resztą, o ile mnie pamięć nie myli, to twój blog był chyba drugim blogiem którego zaczęłam regularnie odwiedzać :)
OdpowiedzUsuńCudowny króliczek :) Ten pierwszy też był super. Każdy od czegoś zaczyna i nie ma się co wstydzić :) Te nudy wyszły Ci na dobre!
OdpowiedzUsuńTa twoja maszakra nie taka zła jak ją opisałaś :) Bardzo fajnie wyszła jak na pierwsze dzieło :) Królisia w miętowej sukience śliczna :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńHistoria fajna, króliczek fajowy a córcia prześliczna :))
OdpowiedzUsuńUczyniłaś krok , który był znaczący ale to Ala Cię zainspirowała i dla niej ten promyk dodaję od siebie :D
OdpowiedzUsuńWspaniała historia :-)
Buziaki
Zaczytałam, a tu opowieść się skończyła... Fajne wspomnienia, a króliczek jest prześliczny! Maszkara też jest bardzo ładna. Skoro Ala ją tuli, to nie może być straszna;) Lubię Twojego bloga, bo tworzysz fajne rzeczy. Gorąco pozdrawiam Ciebie i Alunię;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam z zapartym tchem. Do licznych talentów musisz dodać, jeszcze talent do pisania :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :-)
Piękna historia,pięknie napisana :) Króliczek jest uroczy! Serdecznie dziękuję za odwiedziny na blogu i miłe słowa.Ciepło pozdrawiam-Gosia*
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie mi się czytało Twoje "małe" wypracowanko o Blogu. Ciekawa historyjka z Tego wyszła. A króliczej jest uroczy , zwłaszcza że ma sukienke w moim ulubionym mietowym kolorze. Córcia od urodzenie wiedziała co jest ładne !!! Zna się kobieta na rzeczy, ale nie dziwota mając taką zdolna mamę ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ślicznie piszesz ,powinnaś powieści pisać .Królik miętowy bardzo ładny. Ten pierwszy jest super taki orginalny wprost cudowny.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńna obecnym blogu jestem od 2 lat. a królik piękny!!!! marzę o takim, kiedys sobie kupię :P
OdpowiedzUsuńPrzesłodziak! A co Ty chcesz od tego pierwszego? ;-)
OdpowiedzUsuńDziewczyno, jaka Ty byłaś odważna, że w ogóle od królika zaczęłaś!! ja tam jakieś ściereczki, poszeweczki, a Ty normalnie w Tildę poszłaś, tylko po swojemu:))
OdpowiedzUsuńja przecież nie tak dawno znalazłam Twojego bloga i bardzo polubiłam to twoje miejsce, więc chwała, że chce Ci się pisac i dzieliś swoimi pomysłami i wiedzą. Dla mnie są bardzo inspirujące!! Buziaki!!
szalona jesteś! :)
OdpowiedzUsuńfajny tekst o forum "szyjemy..." :D btw. też tam pewnego dnia wylądowałam :D
piękna opowieść :) choć maszkara wdzięczna i urocza to widać, że zrobiłaś duży postep w szyciu króliczków i nie tylko...o tym, że jesteś lubiana świadczy fakt, że masz już 700 obserwatorów... to bardzo dużo :) Życzę Ci kolejnych udanych lat blogowania....
OdpowiedzUsuńPierwszego bloga też zaczęłam pisać, żeby być w kontakcie ze znajomymi. To fajna forma, żeby wszystcy byli poinformowani a jednocześnie nie trzeba pisać ani jednej rzeczy wiele razy, ani jednego listu w wielu kopiach.
OdpowiedzUsuń