Postanowiłam uszyć maleńkiego kotka, takiego który mieści się w piórniku. Pamiętam, że bedąc dzieckiem miałam jakiegoś stwora w piórniku chyba żabe czy pingwina był plastikowy i tandetny ale umilał czas. Dlatego też kotek śpi sobie w milusiej puszce ale można go zabrać ze sobą wszędzie w piórniku kieszeni czy dłoni bo jest maleńki.
Przy okazji uszyłam też piórnik. Ala ogólnie zachwycona małym przyjacielem i tym że można go położyć spać :)
Koteczek jest maleńki
I jak mówiłam mieści się do piórnika bez problemu
A Wy mieliście jakiś swoich szkolnych pluszowych przyjaciół skrywanych na dnie plecaka?
Pozdrawiam
Diana
ja miałam w piórniku Plastusia:)) kotek piękny:)
OdpowiedzUsuńFajny pomysł :) Ja kiedyś miałam papierowe ludziki ze zmiennymi ubrankami, zrobione przez siebie :)
OdpowiedzUsuńale uroczy!
OdpowiedzUsuńNie pamiętam, żebym coś szczególnego ze sobą nosiła, ale tego Koteczka mogłabym i do torebki przygarnąć :)
OdpowiedzUsuńJa miałam Plastusia z plasteliny, który co jakiś czas pod wpływem "wstrząsów" w drodze do lub ze szkoły zmieniał się w szaroburą masę :)) Kotkowi to nie grozi ;)) poza tym ma bardzo uroczą podusię i kołderkę :)) tylko pozazdrościć :))
OdpowiedzUsuńKotek śliczny ja miałam mini bobaska z kiosku ruchu.
OdpowiedzUsuńśliczniusi!!! ja miałam w podstawówce Plastusia :) wykonanego przez moją mamę z modeliny i upieczony był chyba w pierkarniku bo trwały był :)
OdpowiedzUsuńCute !!!!
OdpowiedzUsuńHave a nice week !
Anna
Fajowy kotek :)
OdpowiedzUsuńja tak jak Aneta anett-art miałam Plastusia zrobionego przez moją mamę. Nosiłam go w zielonym piórniku :)
Uroczy, malutki koteczek :)
OdpowiedzUsuńCudny kotek : )
OdpowiedzUsuńPrzesłodki :*
OdpowiedzUsuńPluszowego nie miałam, ale po lekturze "Plastusiowego pamiętnika" - miałam swojego Plastusia:-D Buziaki!
OdpowiedzUsuńNo proszę jakie śliczne maleństwo:)) takie maluszki są najsłodsze:)
OdpowiedzUsuńKołderka, podusia, wyściółka w kropeczki, wszystko słodkie włącznie z piórnikiem:)
Świetny kotek, taki fajny i maleńki :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJaki słodziaaaaak!!!!!
OdpowiedzUsuńŚwietny!
OdpowiedzUsuńSuper kotek! Ja w swoim chińskim piórniku (takim z przegródkami) miałam Zgliszcza - małego ludzika zrobionego z drutu.
OdpowiedzUsuńkoleżanka miała podobnego. Oj! Jakie przygody przeżywały te ludziki! Pozdrawiam
Super kotek. Nuda na lekcjach w szkole nie grozi Twojej Ali, zawsze może zerknąć na kotka i pomyśleć o kochanej mamie.
OdpowiedzUsuńJa w piórniku, niestety nie miałam żadnych stworków.)
Ale malutki ! Genialny ma pyszczek :) Ja nie miałam żadnych stworków, ale za to miałam pionie z motocyklami !
OdpowiedzUsuńJej jaki słodziak, ja nie mam cierpliwości do szycia takich maleństwm:) Ja nie pamiętam czy coś miałam w piórniku, zawsze marzyłam o plastusiu, pamiętam jednak mój piórnik taki chiński kolorowy zapinany chyba na magnes, wytrzymywały kilka miesięcy więc na sezon szkolny było ich kilka :)
OdpowiedzUsuńJaki słodziak, cudny jest. Pasuje do piórnika idealnie :)
OdpowiedzUsuńJa miałam myszkę w piórniku i nadal ją mam, jest co prawda zniszczona i wytarło się jej futerko, ale mam sentyment... ;-) A co do twoich wytworów to jak zawsze jestem zachwycona. Są oryginalne i bardzo optymistyczne :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny słodziak z tego koteczka,pięknie Diano wszystko uszyłaś :)
OdpowiedzUsuńPOzdrawiam cieplutko :)
Jest ekstra! :) Ja miałam najpierw Plastusia, a potem jakieś małe "kinderkowe" zabawki :)
OdpowiedzUsuńPrzesłodki :)
OdpowiedzUsuńGenialny pomysł, śliczniutki kotek
OdpowiedzUsuńOj jakbym chciała być małą dziewczynką i mieć w piórniku takiego koteczka!!:) słodki jest! Ala będzie miała maleńkiego przyjaciela i pewnie nieraz pomyśli, że to MAMA uszyła:)
OdpowiedzUsuńWspaniały pomysł.
OdpowiedzUsuńŚliczny jest! :)
OdpowiedzUsuńMoże nie powinnam się przyznawać, ale jako niepoprawna kociara nadal noszę przyczepiony do torebki breloczek z pluszowym kotkiem :)))
Też miałam piórnikowego lokatora, bardzo fajny kociak ;)
OdpowiedzUsuńno nie dziwię się że Ala zachwycona kotkiem !!! Jest super !!! ściskam Was- Sylwia
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł! Też miałam jakiegoś plastikowego cudaka :) Różnie to było, zależy co dawali w Kinder Niespodziankach :)) Wolałabym takiego kotka!
OdpowiedzUsuńale słodziuchny! :D super jest :) ja miałam taką gumkę do mazania w kształcie jakiegoś zwierzaka, ale już nie pamiętam jakiego.. oczywiście nie używałam jej, służyła mi tylko do zabawy ;)
OdpowiedzUsuńAle fajny pomysł! Kotek jest cudowny! :) A ja nie mam piórnika?? ;)
OdpowiedzUsuńUroczy koteczek. Nie pamiętam, żeby ktoś mój piórnik zamieszkiwał.
OdpowiedzUsuńCudowny ;) Ależ ja lubię takie słodkie kociaki ;)
OdpowiedzUsuńOjej jaki on piękny! A jaki maleńki! Przepiękny.
OdpowiedzUsuńIdea i pomysł na kotka jest doskonały :) Pozdrawiam Serdecznie:)
OdpowiedzUsuńJa nosiłam kasztany :D Nie wiem, co jest w tych małych cudakach, że dzieci tak chętnie je przygarniają...
OdpowiedzUsuńPiórnik też cudny, te kropeczki mi tam bardzo pasują :)
Nosiłam Plastusia, ciągle się biedaczyna zniekształcał;)
OdpowiedzUsuń